112 inspiruje szkolnych pisarzy

OPOWIADANIE
"GŁUPI ŻART"
Dzień zapowiadał się okropnie. Klasówka z matmy, pytanie z geografii, wściekła i obrażona Hanka, z którą będę musiała znowu się spotkać w ławce. Najlepiej nie iść w ogóle do szkoły, tylko jak to zrobić? Marek zaraz doniósłby  rodzicom. Robi to praktycznie zawsze, kiedy powinie mi się noga, a on jest tego świadkiem. Tak jak ostatnio. Wchodzę do kuchni, a Marek truje : "Mamo,  Basia  znowu uciekła z matmy, Hania mi powiedziała". Marek jest mały i głupi, ale tej Hanki nienawidzę, po co tak kabluje? Oczywiście jak zwykle starzy nałożą szlaban na komputer i na kilka dni odbiorą mi komórkę, "żebym sobie nie przeszkadzała w nauce matematyki". Nie ma rady, do szkoły muszę iść! Ale... zaraz, jak być w szkole i jednocześnie nie być w szkole? Tak! To świetny pomysł! Po prostu zadzwonię na przerwie pod 112, że w szkole jest bomba! Nie, nie jestem taka głupia, żeby dzwonić ze swojego telefonu. Jest przecież Hanka i jej ciągle otwarta torba z komórką w prawej kieszonce. Hanka to prymuska, nigdy nie wyciąga komórki na lekcji. Taka porządna. A tu nagle taka afera- Hanka dzwoni pod 112 z fałszywym alarmem! Ale będzie heca! Dostanie za swoje!
Na pierwszej lekcji Hanka jak zwykle wyrywała się do odpowiedzi i do tablicy, więc okazja, żeby z jej torby wyjąć  komórkę, nadarzyła się szybciej, niż myślałam. Hanka przy tablicy, a ja siup do jej torby i komórka już jest w mojej dłoni. Ukradkiem chowam ją do spodni z nadzieją, że Hance nie przyjdzie do głowy, by do kogoś dzwonić. 
Na przerwie zaszyłam się w szatni - cale szczęście nie było nikogo.Jeden, jeden, dwa- trzy cyferki, które uwolnią mnie od matmy, gegry, Hanki i szkoły. W oczekiwaniu na połączenie serce biło mi jak oszalałe. I nagle...stchórzyłam. Najzwyczajniej w świecie nie zadzwoniłam. Wystraszyłam się. W ostatniej chwili zrobiło mi się żal Hanki. Podrzuciłam do torby komórkę i zrezygnowana czekałam na matmę. Ale matmy...nie było. Pitagoras nie przyszedł do szkoły i dyrektorka przysłała na zastępstwo panią Nowicką. Upiekło się nam! Wszyscy wyli z radości jak dzicy!
Kilka godzin później dowiedziałam się, że w mieście był straszny wypadek- zderzyło się kilka aut, były ofiary, karetki pędziły na sygnale jak oszalałe. A pod 112 zadzwoniła właśnie Hanka, ale tym razem był to telefon w słusznej sprawie. I dowiedzieliśmy się o tym po kilku dniach, kiedy pani z policji osobiście przyszła do szkoły i Hance podziękowała. 
Co by było, gdybym zrobiła z jej telefonu głupi żart? Gdyby Hance odebrano komórkę?  Gdyby policja zajęła się szukaniem bomby w naszej szkole, zamiast pomagać ludziom w tym tragicznym wydarzeniu? Strach pomyśleć! A Hanka, taka skromna, nic nam nie powiedziała. To naprawdę fajna dziewczyna!
autor: Marianna Serafin